niedziela, 20 października 2013

Rozdział II - Nowo zawarta znajomość

* German *

- Widzisz coś zrobiła? - zapytałem się siostry mojej zmarłej żony. Przychodzi do mojego domu z pretensjami, że ukrywałem rodzinę Violetty od strony jej matki. Fakt, robiłem to, ale chciałem ją chronić od przeszłości. 
- Nie zaskoczyła mnie jej reakcja. Na jej miejscu tak samo bym postąpiła. Nie dziw się jeżeli zmienią się wasze stosunki - powiedziała i wyszła z mojego domu.

*Angie*

Nie wierzę! German ukrywał to wszystko przed Violettą! To jest naprawdę niedorzeczne. Strasznie mi jej szkoda. German po tym o czym się dowiedział zapewne ją wywiezie. Gdybym w jakiś sposób mogła jej pomóc...

* Leon * 

Wracałem właśnie z zajęć ze Studia, z miejsca gdzie jest tylko ważna muzyka. Chodzę z najładniejszą dziewczyną w Studiu 21 - Ludmiłą. Jest ona najbardziej utalentowana ze Studia. Przyjaźnie się z Andresem, a Ludmiła z Naty. Co prawda wykorzystuje ją jak służącą, ale nie mój w tym interes. Nie przyjaźnimy się z nikim ze Studia poza sobą, a zwłaszcza z tymi beztalenciami. Idę sobie właśnie parkiem. Nie wiadomo skąd, usłyszałem płacz. Zacząłem iść w kierunku skąd dochodził szloch. Ujrzałem drobniutką dziewczynę, ukrywającą twarz w dłoniach. Serce mi podpowiadało, abym się do niej dosiadł. Tak też zrobiłem. Podniosła twarz ze swoich drobniutkich dłoni. Była ona naprawdę śliczna. Jej oczy były przerażone oraz miała w nich łzy. 
- Hej, co się stało? - zapytałem 
- Osoba, której ufałam najbardziej na świecie, zraniła mnie. Tyle w temacie -  odpowiedziała mi. 
- Rozumiem. Nigdy Cię tu nie widziałem, nie jesteś stąd? 
- Wprowadziłam się tutaj nie całą godzinę temu - rzekła dziewczyna o czekoladowych oczach. Dopiero te się zorientowałem się, że ma taką piękną barwę tęczówek.
- A tak w ogóle jestem Leon - uśmiechnąłem się.
- A ja jestem Violetta - zawtórowała mi. 
- Może się przejdziemy? Skoro dopiero co tu się wprowadziłaś to warto cię oprowadzić po Buenos Aires.
- No dobrze - powiedziała. Może coś ze mną jest nie tak? Ja, Leon Verdas oprowadza zupełnie obcą dziewczynę po Buenos Aires. To zachowanie nie jest raczej w moim stylu, no ale cóż. Ładna to ona jest, ale nie piękniejsza niż Ludmiła. Kurde co ja gadam!? Przecież Violetta jest o niebo ładniejsza niż Ludmiła. Zaczęła mi  opowiadać o sobie. Byłem strasznie zaskoczony tym, że taka urocza dziewczyna jak Viola przeżyła tyle w swoim życiu. Ja również jej opowiedziałem nieco o sobie. Dowiedzieliśmy, że oboje kochamy muzykę, tylko w przypadku Violetty, jej ojciec nie akceptuje zamiłowania do muzyki.
- Wiesz może, która godzina? - spytała. Spojrzałem na zegarek
- Dochodzi 19, a co? - oznajmiłem
- Już 19? Wow, szybko zleciało. Leon, dziękuję ci za miłe popołudnie.
- To drobiazg - miała już odchodzić, ale złapałem ją za nadgarstek.
- Dasz mi swój numer telefonu?
- Tak - uśmiechnęła się. Wymieniliśmy się numerami.
- Jeszcze raz dziękuję za cudowne popołudnie, to więc cześć! - powiedziała i ruszyła w przeciwną stronę.

* Maxi * 


Właśnie szedłem wraz z Cami oraz Fran. Wędrowaliśmy po parku znajdującym się niedaleko Studia. To co zauważyliśmy nieźle nas zdziwiło. Widzieliśmy Leona idącego z zupełnie nam nieznajomą dziewczyną. Śmiali się. Wyglądali jakby znali się od lat. Znamy Leona w miarę długo, nie był nigdy taki przy Ludmilę. Przy tej dziewczynie zachowywał się jak dawniej. Wesoły, uśmiechnięty Verdas. Taki był. Nadal ich obserwowaliśmy. Dziewczę już miało odchodzić, ale Leon ją złapał z nadgarstek.

~ Oj, Ludmiła jak się o tym dowie to będzie mooocno wkurzona ~ pomyślałem. Zapomniałem wspomnieć, że Ludmiła denerwuję się o najmniejszą błahostkę, zwłaszcza związaną z jej chłopakiem. Para znajomych chwile jeszcze rozmawiała, po czym rozeszla się.
- Maxi, czy ja mam jakieś zwidy - zapytała mnie Camila
- Ja chyba też mam  halucynacje - odparła Fran.
- Nie martwcie się, to nie są żadne schizy, to naprawdę się wydarzyło - powiedziałem. Po naszym dialogu udaliśmy się do Resto.

* Violetta *


Wracam właśnie do domu. Leon to naprawdę fajny chłopak. Byłby z niego dobry przyjaciel, a może coś więcej. Przy nim się odprężyłam i zapomniałam o konflikcie zaistniałym w domu. Nadal rozmyślam o chłopaku z lotniska. Nie mogę go sobie kompletnie wybić z głowy! Prawdopodobnie go znów spotkam, bo najwidoczniej leciał również do Buenos Aires. Stoję właśnie przed drzwiami. Wchodzę.

- Violu! - krzyknęła Olga po czym zaczęła mnie ściskać
- Gdzieś ty była kruszynką? Ty wiesz jak ja się martwiłam? - zaczęła panikować. Nagle do kuchni wszedł tata.


Jakie stosunki będą pomiędzy Violettą, a Leonem?
Dlaczego Viola nie może wybyć sobie z głowy tajemniczego chłopaka z lotniska?
Jaka będzie reakcja Ojca Violetty na to, ze wróciła do domu?
Co zrobi Angie, aby Violetta została w Argentynie?
Tego dowiecie się w następnym rozdziale.

--------------------------------------------------------------------------------------
Tum, turum, tum, tum! Prezentuję tutaj drugi rozdział. Teraz kompletnie nie wiem z kim mam łączyć Maxiego? Z Naty czy Cami?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz